środa, 26 czerwca 2013

Chapter Fourth


Prędzej czy później to wszystko wróci.
To, co tak nagle wypadło nam z rąk.
Zgasi pragnienie po wielkiej suszy.
Spadnie na ziemię, a ta wyda plon.

Prędzej czy później los się odwróci.
Wyrówna bilans poniesionych strat.
Jak wymarzona tęcza po burzy
Nasz czarno-biały koloruje świat
Milionem barw.


Ciemność. Wszędzie ta okropna ciemność. Nigdy nie przeszkadzało mi siedzenie po ciemku, ale czuję, że teraz się to zmieniło. Mam dosyć.
- Gdzie my jesteśmy? - Spytałam cicho i zaczęłam się rozglądać. Nie miało to sensu, wiem. Ale musiałam dowiedzieć się czy David nadal tu jest. Ogromna ulga zstąpiła na mnie, kiedy usłyszałam jego niski głos. Swoją drogą, podobny do głosu Harry'ego. Na jego wspomnienie poczułam się jeszcze gorzej. 
- W drodze do Nieba. - Odparł również szeptem. 
- Ale dlaczego tu jest tak ciemno? - Jego odpowiedź mi nie wystarczała, musiałam drążyć dalej. 
- Bo przechodzimy przez granicę Ziemi i świata duchów. - Gdybym miała ciało, zapewne popukałabym się w tym momencie  w głowę. Zaczęłam myśleć, czy ja aby na pewno umarłam. Może po prostu to wszystko mi się śni? Skoro mieliśmy wypadek to równie dobrze mogłam się uderzyć w głowę i zapaść w śpiączkę. Stąd te głupawe zwidy.
- Naprawdę umarłaś, Alex. - Powiedział anioł z wyraźną kpiną w głosie. Widać śmieszą go moje domysły.
- Musisz czytać mi w myślach? - Doprowadzał mnie tym do szału. Gdybym tylko mogła, to już bym mu coś zrobiła. Ale nie mogę. I dlatego ma nade mną przewagę. 
- Nie potrafię tego zablokować. Przyzwyczaisz się. - Mogłabym przysiąc, że się uśmiechnął. Mi niestety nie chciało się żartować. 
Nagle dostrzegłam ogromną bramę, otoczoną strażnikami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie skrzydła, które każdy z nich posiadał. Ponieważ od bramy padało jasne światło mogłam już widzieć Davida. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam białe, ogromne skrzydła wychodzące z pleców. 
- Co Cię tak dziwi, hm? Jesteśmy aniołami. Logiczne, że mamy skrzydła. 
- No tak, ale wcześniej ich nie miałeś. I nie próbuj mi wmówić, że miałeś, bo nie miałeś! To, że nie żyję nie oznacza, że jestem ślepa! - Krzyknęłam, a ten spojrzał na mnie zdziwiony. Nie wiem czym go tak zaskoczyłam. Co on myślał, że jestem wieczną oazą spokoju? Każdy czasem traci cierpliwość zwłaszcza, jeśli ma powody. A ja miałam powód, prawda? 
- Spokojnie, młoda! Nie miałem, przyznaję. Pojawiają się dopiero poza sferą ziemską. Nie gorączkuj się tak, złość piękności szkodzi. - Taaaak, z pewnością duch powinien przejmować się swoim wyglądem. Żeby jeszcze go miał. 
Podeszliśmy do strażników, którzy widząc Davida ukłonili się w pas. Zdziwiłam się, nawet bardzo. Czyżby był jakąś szychą w całej tej anielskiej społeczności? 
- Panie przodem. - Niech już nie udaje takiego gentlemana. Przeszłam przez wrota i dopadła mnie niesamowita jasność. Rozejrzałam się wokoło i spostrzegłam masę ludzkich dusz. Biło od nich szczęście i ogromny spokój. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy ja też się tutaj odnajdę? 
Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy to: nie. 
Wszystkie te duchy są szczęśliwe, bo są tu parami. Omiotłam je wzrokiem jeszcze raz i poczułam, że rozpadam się na milion kawałeczków. Każdy z nich ma tu swoją drugą połówkę. A ja? Moja miłość cierpi na Ziemi i obwinia się za ten wypadek. Nigdy nie będę tu szczęśliwa!
[...]

- Wow. - Powiedziałam i od razu doszłam do wniosku, że zrobiłam z siebie pośmiewisko. Stałam właśnie w wielkiej auli, w której zgromadzono kilkudziesięciu aniołów. Przede mną rozciągał się czerwony chodnik, który prowadził do potężnego tronu. Rozejrzałam się dookoła i przypomniałam sobie, że tak naprawdę to wszystko jest czystą iluzją. Znajdujemy się w Niebie, a ów pałac to tylko wyobrażenie. 
Wokół tronu stała potężna straż, gotowa w każdej chwili obronić swojego pana. Rzuciłam okiem na osobę siedzącą na tym królewskim siedzeniu i ujrzałam... Właśnie. Kogo ja właściwie ujrzałam? Boga we własnej osobie? 
Usłyszałam ciche prychnięcie, które jak mniemam wydobyło się z ust Davida. Obróciłam się  w jego stronę i zobaczyłam, że kąciki jego ust są uniesione ku górze.
-  To Michael. Pilnuje dusz, które krzątają się po Niebie. Nie jest Bogiem, nawet go o to nie pytaj. Wyśmieje Cię. - Zawsze myślałam, że anioły są miłe i dobre. Lecz im dłużej jestem z Davidem, tym bardziej zmieniam o nich zdanie. I, że niby mam się z nimi tu męczyć przez... Wieczność? Nie, dziękuję. Wolę wrócić na Ziemię. 
- Podejdź bliżej. - Rozkazał Michael, a ja z początku nie wiedziałam czy mówi do mnie. Ruszyłam dopiero, gdy brunet stojący obok mnie odchrząknął znacząco. Niepewnie robiłam kolejne kroki. Wszyscy obserwowali mnie z ogromną uwagą. To było strasznie dziwne. Wspominałam już, że nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi? Nie? To już wiecie. Widać niektóre rzeczy nie zmieniły mi się nawet po śmierci. 
- Witamy w Niebie, Alex. - Przemówił mężczyzna siedzący na tronie, a mną wstrząsnął nieprzyjemny dreszcz. Nie rozumiem. Jestem w miejscu, do którego chce trafić każdy. Dlaczego nie czuję się tu zbyt dobrze? 
- Dlaczego... Dlaczego czuję, że tu nie pasuję? - Spytałam sama siebie, jednak Michael mnie usłyszał. Uśmiechnął się krzywo i postanowił odpowiedzieć na moje pytanie.
- Ponieważ to nie był twój czas. David tłumaczył Ci, że ta śmierć nie była naszym wyrokiem. Bóg miał co do ciebie dziecko inne plany. 
- Nie rozumiem. Skoro nie chcieliście bym umarła, to czemu nikt mnie nie odratował? Czemu nikt nie zareagował?! - Emocje zawładnęły mną całkowicie. Chciałam podbiec bliżej i zacząć szarpać aniołem, ale skutecznie uniemożliwiły mi to straże. Złapały mnie i przytrzymały. Swoją drogą, jak można przytrzymać ducha? 
- Dlaczego? - Wyjęczałam i spuściłam wzrok. W głowie mi się to nie mieściło! Są z Nieba, do cholery! Mogli zmienić bieg wydarzeń. Mogli zrobić cokolwiek. Gdyby naprawdę nie chcieli mojej śmierci, to byłabym teraz z Harry'm gdzieś w Londynie. Spacerowalibyśmy długo, jak to mieliśmy w zwyczaju. Pojechalibyśmy do studia, gdzie pomagałabym mu tworzyć coś na nową płytę. Ale nie, ja siedzę w sumie nie wiadomo gdzie dokładnie, moje ciało leży dwa metry pod ziemią, a Harry zapewne odchodzi od zmysłów. O mamie i dziewczynach nie będę wspominać.
- Zanim zorientowaliśmy się do czego doszło, Twoje serce przestało bić. A ciało było totalnie zmasakrowane. - Odparł o dziwo spokojnym głosem Michael. Tak, jakby mówił właśnie o tym, że zaprasza nas na kawę po tym nietypowym spotkaniu. 
- Jesteście aniołami i nie patrzyliście na to, co się ze mną dzieje?! - Wrzasnęłam i osunęłam się na podłogę. Mimo iż nie czułam zmęczenia, ani bólu fizycznego musiałam usiąść. Choć mojej obecnej pozycji chyba nie można było nazwać siedzeniem. Raczej bezradnym klęczeniem i desperacją. 
- Alex, uspokój się. Przyzwyczaisz się do tego Wiecznego Życia. Na swoich bliskich będziesz mogła patrzeć z góry do momentu, w którym sami się tu zjawią. Zobaczysz, szybko Ci zleci. 
- Och, daruj sobie Michael. Nie okłamuj jej. - Warknął David, który nie wiem kiedy przeteleportował się z końca sali aż do mnie. Jeden ze strażników spojrzał na niego groźnie, a ja już naprawdę miałam mętlik w głowie. 
- Zamknij się. - Syknął ktoś z boku, a ja wlepiłam swój wzrok w bruneta, który położył mi dłoń na ramieniu. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie mów jej, że się przyzwyczai. Wiesz, że to nieprawda. Będzie się błąkać, totalnie zagubiona. - Powiedział już spokojniej. Mimo to niczego nie zrozumiałam. Może poza tym, że będę się tu źle czuć... No świetnie. 
- David, czy Ty... - Zaczął mężczyzna siedzący na tronie, ale anioł natychmiast wszedł mu w słowo. 
- Tak. Uważam, że powinieneś dać jej szansę. - Po tych słowach wszyscy zamilkli. Nie mogłam już wytrzymać, musiałam dowiedzieć się o co chodzi.
- Dać szansę na co? - Brunet spojrzał na mnie ze słabym uśmiechem na ustach i powiedział.
- Na powrót na Ziemię. - Wprost mnie zamurowało. Nie pomyślałabym nawet o tym, że będę mogła odzyskać życie. To wydawało mi się takie nierealne. 
- Tak nie może być! Stąd nie ma wyjścia, dziewczyna zostaje. - Anioły zgromadzone w pałacu zaczęły się przekrzykiwać, a ja stałam i zdenerwowana wpatrywałam się tępo w Michael'a, która milczał jak zaklęty. 
- CISZA! - Warknął donośnie David i przemówił ponownie. - Mich wiesz, że to jedyne dobre wyjście...
- Wiesz, że to bardzo trudna procedura. - Odparł wreszcie siedzący na tronie mężczyzna i ruchem ręki poprosił, abym podeszła jeszcze bliżej. Niepewnie wykonałam jego polecenie. Kiedy znalazłam się tuż obok niego spojrzałam mu prosto w oczy. Zobaczyłam w nich ogromną troskę i dezorientację. Nie wiedział co zrobić, był chyba równie zagubiony jak ja. 
- Ehh, sam nie wiem. - Szepnął i westchnął teatralnie. 
- Michael! - Ponaglił go David. 
- Ale zrozum, że to nie jest takie proste! - Krzyknął i już chciał zacząć tłumaczyć, jednak brunet wciął mu się w słowo.
- Zrozum, że to już nawet nie chodzi o nią, a o jej chłopaka... - Wyszeptał i spuścił głowę. Zdziwiona podbiegłam do niego i spróbowałam jakoś namówić do mówienia. Ten jednak mnie zignorował. Popatrzył jedynie na Michaela.
- Mogę Ci coś pokazać. - Zamknął oczy, a świat wokół nas zawirował. W jednej sekundzie znalazłam się w... Mieszkaniu Harry'ego?! 
- To wspomnienie. Wszystko to wydarzyło się niespełna kwadrans wcześniej. - Powiedział David, a Mich jęknął. Spojrzałam na niego zdziwiona i nie wiedząc o co chodzi podążyłam za jego wzrokiem. To co zobaczyłam, było straszne. 
Hazz brał tabletki. Mnóstwo tabletek. Czyżby chciał... NIE! On nie może umrzeć!!!
- Nie pozwólcie mu zginąć. - Wymamrotałam i w tym momencie we wspomnieniu pojawił się Niall. Boże, jakie szczęście! Od razu odetchnęłam z ulgą. Z jego pomocą Harry wszystko wypluł. Słowa, które po chwili wypowiedział zwaliły mnie z nóg.
- ... Ja sobie bez niej nie daję rady. - Poczułam, że moja dusza została rozdarta. Miłość mojego życia cierpi bardziej niż myślałam. 
I nagle znowu byliśmy w wielkiej pałacowej sali. 
- Czy teraz rozumiesz o co mi chodzi? Ona musi wrócić i musi się nim zająć! Bo inaczej kolejna osoba tu trafi. - Michael znowu milczał. Było to nie do zniesienia. 
- Dobrze. Ale Alex, musisz spełnić kilka warunków. - Odpowiedział sucho i spojrzał na mnie groźnie tak, że aż przysunęłam się do Davida.
- Słucham. - Powiedziałam nadal oszołomiona decyzją anioła. Byłam gotowa zgodzić się na wszystko.
- Wracasz na Ziemię jako ktoś inny. Twoje ciało leży w grobie, w dodatku zmasakrowane. Dostaniesz nowe, całkowicie inne. 
- Co mam przez to rozumieć? - Spytałam.
- Byłaś brunetką, będziesz blondynką. Byłaś niska, będziesz wyższa. Jedyne co zostanie Ci ze starego wyglądu to te niebieskie oczy, w których Harry się zakochał. To one będą dla niego podpowiedzią. - Nic z tego nie zrozumiałam. Do diabła!
- Możesz jaśniej?
- Będziesz wyglądać inaczej, dostaniesz także nowe imię i nazwisko. Nikomu nie będziesz mogła powiedzieć swoich prawdziwych danych. Wracasz na Ziemię tylko dlatego, że ten chłopak kocha Cię do szaleństwa i śmierć nie była Ci jeszcze pisana. Zostaniesz na stałe, jeśli w przeciągu miesiąca zdobędziesz jego serce jako Julie. Julie Carter. Zrozumiano?
- Szczerze? Niezbyt. - Szepnęłam i uśmiechnęłam się próbując rozładować napięcie.
- Alex! 
- Przepraszam... Po prostu zadam Ci kilka pytań i wtedy ogarnę.
- Słucham.
- Co jeśli ktoś domyśli się kim jestem?
- Nic. Po prostu będzie wiedział. A nawet życzę Ci by w przypadku Harry'ego tak było. Jeśli sam domyśli się, że jesteś jego dziewczyną to wszystko poleci jak z górki. - Odparł już spokojniej.
- A co jeśli sama się przyznam?
- Wrócisz do Nieba. Na stałe. - Od nadmiaru tych dziwnych rzeczy zrobiło mi się gorąco. Choć, jak duchowi może być gorąco? Ugh, to za trudne dla mnie.
 - Podsumowując. Masz miesiąc by Harry wyznał Ci miłość. Inaczej wracasz tutaj. Zrozumiałaś już? 
- Chyba, chyba tak... - Wyszeptałam niepewnie. To było takie nieprawdopodobne! Przecież takie rzeczy nie dzieją się nawet w filmach! 
- Jesteś gotowa by zmierzyć się z tą sytuacją? 
- Jestem. 
- W takim razie powodzenia. - Świat wokół mnie znów zawirował. Widziałam, że wszędzie zaczyna otaczać mnie ciemność. 
- Będę nad Tobą czuwał. - Usłyszałam jeszcze z ust Davida i utonęłam w próżni.


__________

Witam! :) Przepraszam za tą przerwę w blogowaniu, ale miałam karę na komputer. Ja niegrzeczna. Mam nadzieję, że więcej takowej nie będzie, bo nie wytrzymam. 
Dziękuję za piękne komentowanie, strasznie miło mi czytać te wszystkie słowa jakie piszecie! <3
Dziękuję Mii z LOG za prześliczny szablon! Jest wprost genialny! :)

Wreszcie mogę oficjalnie pokazać Wam zwiastun do bloga, który wykonała Lola, za co również dziękuję <3


I w ogóle to wiecie co? Koleżanka pokazała mi piosenkę, która wprost idealnie opowiada fabułę tego bloga! To niesamowite, ale taka jest prawda. Jeśli chcecie posłuchać, to podam Wam wykonawcę i tytuł: Marta Bijan "Milcząc" :) 

AAA! Zapomniałabym. 
Rozdział dedykowany Monice! ♥