Do you understand who I am?
Do you wanna know?
Can you really through now?
I am about to go.
Przez chwilę staliśmy w ciszy. Każde z nas uważnie lustrowało się nawzajem wzrokiem. Zieleń tęczówek chłopaka sprawiała, że tonęłam w jego spojrzeniu. Nie mogłam się opanować, chciałam się do niego przytulić i poczuć to przyjemne ciepło, ten zapach, którym zawsze uwielbiałam się zaciągać. Ale nie. Nie mogłam. Ostatnio przeholowałam i to pokazało mi, że jeszcze wiele pracy przede mną.
- Mogę wejść? - Spytał cicho i odchrząknął. Pospiesznie otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam Harry'ego do środka. Razem powędrowaliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Od razu przypomniała mi się noc, którą spędziliśmy tu razem. Spojrzałam w kierunku lokatego i natychmiast oblałam się rumieńcem. Czułam palące ciepło na policzkach, które nie chciało zniknąć. Styles z początku nie rozumiał czemu tak zareagowałam, dopiero kiedy spojrzał na sofę przypomniał sobie wszystko. Uniósł nieznacznie brwi ku górze i przeczesał palcami ciemne włosy. Po tym właśnie poznałam, że czuł zakłopotanie nie mniejsze od mojego.
- No więc, um... Napijesz się czegoś? - Kiedy zrozumiałam, co powiedziałam miałam ochotę walnąć się w ten pusty blond łeb. Serio Al.. Julie? Napijesz się czegoś? Było mu jeszcze ciasto zaproponować!
Harry spojrzał na mnie jakby nie zrozumiał tego, co powiedziałam. Tak, jakby był tu obecny tylko ciałem, a jego duch krzątał się na drugim końcu Londynu.
- Możesz powtórzyć? - Spytał, a ja skorzystałam z okazji i odparłam.
- Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać? - Chłopak skinął delikatnie głową i po wyrazie jego twarzy doszłam do wniosku, że nie wie jak zacząć. Wiedziałam o czym będzie ta rozmowa i wcale nie spieszyło mi się do gadania, dlatego nie poganiałam go i w spokoju czekałam aż sam się odezwie.
- No więc, ten no... Posłuchaj Julie. Polubiłem cię, nawet bardzo. Ale to co się stało... To nie może się powtórzyć. Znamy się zaledwie kilka dni, poza tym wiesz, że nadal kocham Alex. Nie dociera do mnie, że już nigdy jej nie zobaczę, że już nie będziemy mieli możliwości być razem. Nieodpowiednie byłoby gdybym teraz zaczął się z tobą spotykać. To byłoby nieuczciwe wobec niej i ciebie. Alex była moim życiem. Moim słoneczkiem, nadawała życiu sens. Wiesz, że chciałem ją poprosić o rękę? Miałem nawet zamiar zrobić to w dzień, w który zginęła, ale bałem się, że to za wcześnie, że się nie zgodzi. Teraz strasznie żałuję, że tego nie zrobiłem... Dlaczego płaczesz? - Dopiero kiedy to powiedział zdałam sobie sprawę z tego, że po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. Jak on mógł pomyśleć, że się nie zgodzę? Nie wahałabym się ani chwili! Był dla mnie wszystkim. Każda komórka mojego ciała potrzebowała go do życia. Bez niego nic nie miałoby sensu i już dawno bym ze sobą skończyła! I znowu usłyszałam, że mnie kochał. Kiedy mówił to mi miało to ogromne znaczenie, ale świadomość, że zwierzył się z tego teoretycznie obcej osobie sprawiła, że po prostu się wzruszyłam.
- Julie błagam. To niemożliwe, byś w ciągu paru dni się we mnie zadurzyła, proszę nie utrudniaj i nie płacz. Dla mnie to naprawdę nie jest łatwa sytuacja. - Gadał jak najęty, miałam wrażenie, że przestraszyła go moja reakcja. Pokręciłam przecząco głową i uśmiechnęłam się do niego przez łzy.
- Była największą szczęściarą na Ziemi. Nigdy nie widziałam by ktoś kogoś tak bardzo kochał. Spokojnie, po prostu się wzruszyłam. - Widziałam, że autentycznie mu ulżyło. Zdobył się nawet na delikatny uśmiech, od którego zaparło mi dech w piersiach.
- To co, przyjaciele? Niestety w tym momencie na nic więcej nie jestem gotów. - Zaproponował, a ja wyszczerzyłam się jak głupia mimo, iż w środku czułam, że rozpadłam się na milion kawałeczków. Właśnie teraz zrozumiałam że miesiąc to stanowczo za mało. W życiu nie zakocha się we mnie w tak krótkim czasie. Dotarło do mnie, że moja egzystencja na tym świecie z pewnością zakończy się za 20 parę dni.
- Jasne. - Odparłam, no bo co miałam zrobić? Nie zmarnuję tego czasu. Przynajmniej postaram się, aby Harry odzyskał radość życia. Nie zmuszę go do miłości, będę dla niego przyjaciółką. A jeśli mnie rozpozna (w co wątpię) to może jednak mój czarny scenariusz się nie spełni. Ale to czysta utopia. Gdybym była na jego miejscu w życiu nie przypuszczałabym, że w ciele kogoś obcego znajduje się dusza mojego ukochanego.
- Cieszę się. Ugh, nawet nie wiesz jak bardzo denerwowałem się tą rozmową. Nie wiedziałem jak ci to wszystko powiedzieć, bałem się reakcji. Nie miałem pojęcia jakie żywisz do mnie uczucia. - Posłałam mu uśmiech i doszłam do wniosku, że teraz już mogę zadać to zwykłe, głupkowate pytanie.
- Napijesz się czegoś?
- Chętnie. Sok jabłkowy, jeśli masz. - Powiedział i rozsiadł się wygodniej na kanapie. Grobowa atmosfera opuściła nas chyba na dobre. Przynajmniej na jakiś czas...
[...]
- Dobra, czas się powoli zbierać. - Jęknęłam cicho i złapałam Harry'ego za rękę tak, aby nie mógł wstać. Nie chciałam żeby wychodził, wiedziałam, że jak to zrobi to zostanę sama ze swoimi myślami. Chłopak zaśmiał się i potargał drugą dłonią moje blond włosy, przez co poirytowana od razu go puściłam.
- Nie masz mnie dość? Odkąd się poznaliśmy ciągle zawracam ci głowę. - Zaśmiał się i wstał z kanapy. Miło było usłyszeć jego radosny śmiech. To oznaczało, że potrafiłam poprawić mu humor mimo ciężkiej sytuacji, w jakiej był. Dało mi to dużo satysfakcji.
- Nie mam. Jeszcze twoja obecność mi się nie znudziła. - Odpowiedziałam i wstałam, pokierowałam się do przedpokoju bowiem wiedziałam, że Styles naprawdę przymierza się do wyjścia.
- Dobrze powiedziane, jeszcze. Nie mogę przebywać u ciebie 24/7, bo w końcu będziesz miała mnie dość. Poza tym chcę jeszcze zajrzeć na cmentarz... I czas posprzątać rzeczy Alex. Jutro pewnie znowu zawita jej mama.. - Momentalnie posmutniał. Westchnęłam ciężko i otworzyłam drzwi.
- Do zobaczenia jutro, Harry. - Poklepałam go delikatnie po ramieniu i uśmiechnęłam się na pożegnanie.
- Dobrej nocy, Julie. - Odparł i wyszedł. A razem z nim mój dobry nastrój.
Leżałam na łóżku od dobrych paru minut i próbowałam się wyłączyć. Zostawić wszystkie problemy, myśli i choć na moment zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Ale nie potrafiłam.
Cały czas przypominały mi się słowa Harry'ego. Cały czas myślałam o tym, że moja misja nie może się udać.
Co ja sobie myślałam, godząc się na takie warunki? Że Styles mnie zobaczy i od razu się zakocha? Albo, że od razu zobaczy we mnie kogoś, na kim mu tak cholernie zależało?
Idiotka. Idiotka to potęgi.
- Pogódź się z tym, że wrócisz do Nieba... - Warknęłam sama do siebie i poczułam jak pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam tam iść. Z całego serca pragnęłam tu zostać i przynajmniej się z nim przyjaźnić. Poprawiać mu humor. Po prostu być blisko.
- Nie dramatyzuj. - Usłyszałam i wrzasnęłam ze strachu. Obróciłam głowę w bok i zobaczyłam Davida leżącego obok mnie. Brunet uśmiechnął się szelmowsko i westchnął ciężko opadając wygodniej na poduszki.
- Co ty tu do cholery robisz?! - Krzyknęłam i natychmiast wstałam z łóżka. Dziwnie się obok niego czułam.
- W ogóle jak to możliwe, że cię widzę, co? Jestem człowiekiem! Ludzie nie widzą aniołów. - Przyjrzałam mu się uważniej i w zniecierpliwieniu czekałam na jakąś odpowiedź.
- Nie jesteś zwykłym człowiekiem. - Mruknął i przeczesał palcami włosy. Po chwili jak gdyby nigdy nic zaczął sobie nucić nieznaną mi piosenkę. Stałam i osłupiała patrzyłam na niego jak na idiotę.
- No co? - Spytał głupkowato kiedy dotarło do niego, że mu się przyglądam.
- David, musisz mi pomóc. Ja nie dam rady rozkochać go w sobie w miesiąc! - Powiedziałam i załamana usiadłam na podłodze pod ścianą. Odgarnęłam z twarzy kosmyki włosów i wlepiłam w niego spojrzenie swoich niebieskich oczu.
- Mała, to nie ja rządzę w Niebie. Nie mogę zmienić ci terminu... - Odparł cicho i przymknął powieki. - Posłuchaj. Masz 2 tygodnie. Jeśli nie będziesz sobie totalnie radzić, sytuacja nie będzie rozwijać to ci pomogę. Wtedy wszystko się uda. Słowo anioła. - Puścił mi perskie oko i wstał z łóżka. Zdziwiona spojrzałam na niego spode łba.
- Masz jakiś plan? - Zapytałam cicho.
- Nie jakiś. Jest genialny. Ale najpierw musisz popróbować sama jakoś go poderwać. Zostaliście przyjaciółmi, będzie ci łatwiej to zrobić.
- A co jeśli mi nie wyjdzie?
- Wtedy ja wkroczę do akcji. - Powiedział i zniknął. Zostawił mnie samą z totalnym mętlikiem w głowie.
_________
Powinnam się uczyć na sprawdzian z podstaw hotelarstwa, ale nie... Ja piszę sobie rozdział.
Powiem tak, jestem zawiedziona, że skomentowało tylko 24 obserwatorów. Rozumiem, że notki nie pojawiają się zbyt często, są jakie są, ale naprawdę chciałabym abyście pisali co sądzicie. Wiem, że nie jestem idealna i to Wasze opinie pomogłyby mi się poprawić.
Nie będę Was więcej zmuszać do komentowania. Niech pisze kto chce, ale wiedzcie, że jeśli będzie 10 komentarzy to nowego rozdziału na pewno nie dodam zbyt szybko. Jeśli nie wiem, że ktoś czyta to nie mam motywacji do pisania.
Poza tym to dziękuję wszystkim tym, którzy komentują. Jesteście niesamowici i to dzięki Wam jeszcze nie skończyłam pisać. : *