You take me by the hand, I question who I am,
Teach me how to fight, I'll show you how to win.
You're my mortal flaw and I'm your fatal sin.
Wybiła 13:00, a ja akurat przekroczyłam próg ogromnego studia należącego do SYCO. Skinieniem głowy przywitałam się z siedzącą w recepcji Clarą i już chciałam pomaszerować do sali prób, jednak zatrzymał mnie jej poważny ton głosu.
- Julie, dyrektor chce cię widzieć. - Zdziwiona stanęłam w miejscu i spojrzałam na dziewczynę pytająco. Ta wzruszyła ramionami, jakby również nie wiedziała o co może chodzić.
- Nic więcej nie powiedział, po prostu chce żebyś przyszła. Siedzi w gabinecie na samej górze. - Powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie, co odwzajemniłam. Podeszłam do windy i nacisnęłam guzik. Miałam chwilę, musiałam poczekać aż zjedzie na parter, dlatego odezwałam się do Clary jeszcze raz.
- Możesz powiedzieć chłopakom, że się spóźnię? Pewnie już czekają. - Dziewczyna pokiwała głową na znak, że to nie problem. Podziękowałam jej kolejnym uśmiechem i wsiadłam do windy, która akurat nadjechała.
- Proszę. - Usłyszałam i uchyliłam delikatnie drzwi gabinetu. Za ogromnym, mahoniowym biurkiem siedział dyrektor. Był to dobrze znany mi John - mężczyzna w średnim wieku, przyjaciel Simona - właściciela wytwórni. Skinął głową i zaprosił mnie do środka. Niepewnie weszłam i usiadłam na krześle naprzeciwko niego.
- Wzywał mnie Pan. - Powiedziałam nieśmiało i spojrzałam na niego. Nie wyglądał na człowieka o złym nastroju, dlatego trochę się rozluźniłam.
- Tak, posłuchaj Julie. Najpóźniej jutro chłopcy muszą pokazać się z tym nowym singlem. Dacie radę? Simon na was liczy. Ja również. - Z jednej strony mi ulżyło, bałam się, że zostałam wezwana, bo coś źle zrobiłam. Z drugiej jednak byłam nadal trochę przerażona. Przecież za mało ćwiczyliśmy! Nie byliśmy gotowi na występy, na pewno nie z "Moments".
- Ale, panie dyrektorze... Myślę, że to zły pomysł. Chłopcy nie opanowali jeszcze idealnie tej piosenki. - Odparłam i spuściłam wzrok. Wolałam jego reakcji nie podziwiać. John zawsze był nerwowy.
- Nie interesuje mnie twoje zdanie, jeśli mam być szczery. Jutro o 12:00 chcę widzieć śpiewających chłopaków przede mną. Żegnam, Julie. - Mruknął i zajął się papierami. Całkowicie mnie olał. Zaskoczona i oburzona wyszłam z pomieszczenia i pobiegłam do windy.
Otworzyłam drzwi i wściekła wpadłam do sali prób. Zayn i Louis prawie spadli z krzeseł, Niall spojrzał na mnie cały wypłoszony, a Harry'ego nigdzie nie widziałam.
- Dziewczyno, chcesz żebym padł na zawał? - Warknął Malik i złapał się za głowę. Zignorowałam go i natychmiast usiadłam przy pianinie.
- Nie mamy czasu na głupie rozmowy. Jutro występujecie przed Johnem, Simonem i resztą zarządu. Macie zaśpiewać "Moments", a dobrze wiecie, że średnio nam to wszystko idzie. Niech ktoś znajdzie Styles'a i go tu przyprowadzi, będę wdzięczna. - Mruknęłam poirytowana, co wywołało niemały szok u 4/5 One Direction. Z początku wszyscy siedzieli i tępo się na mnie patrzyli, dopiero po chwili Nialler ruszył tyłek i pomaszerował na korytarz.
Reszta nadal gapiła się na mnie jakbym nie wiem co zrobiła.
- No co, do cholery? Ruszać tyłki i się rozśpiewujemy. - Wstali posłusznie, a ja zaczęłam grać znaną im już dobrze melodię. Po paru minutach ćwiczeń do sali wpadli blondas i Harry. Oboje dołączyli do reszty i przez dobre pół godziny ćwiczyliśmy ich skale.
- Do, re, mi, re, do, re, mi, re, do... Dobrze, koniec! Przechodzimy do singla, mamy mało czasu. - Powiedziałam i zagrałam wstęp do "Moments", lecz Liam nie wszedł na swoją solówkę. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, a ten powiedział.
- Julie, nie dało się go przekonać? Przecież my ledwo co umiemy. Wszyscy się wściekną. - Pokręciłam wolno głową, w zupełności się z nim zgadzałam. Jeśli wystąpimy jutro przed nimi to się skompromitujemy.
- Powiedział, że nie interesuje go to, co mam w tym temacie do powiedzenia. Przykro mi chłopcy, ale chyba spędzimy to dzisiaj większość dnia... Jeśli źle wypadniemy, to z pewnością mnie wyleją. A ja chciałabym mieć stałe źródło dochodu. - Uuśmiechnęli się do mnie i wzięli kartki z tekstami.
- Liam, wchodzisz. - Powiedziałam i powtórnie zagrałam początek singla. Tym razem Payne idealnie zaczął. Uśmiechnęłam się szeroko i grałam dalej, wsłuchując się w słowa, które zapisane zostały przez genialnego Ed'a Sheeran'a.
Zatopiłam się w muzyce, lecz kiedy zaczęło się sol0 Harry'ego bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do głębi jego niesamowitej barwy głosu. Po chwili dołączyła do niego reszta zespołu i razem o dziwo ładnie zaśpiewali. Byłam z nich dumna, naprawdę się starali. Banan sam cisnął mi się na twarz.
Naprawdę nieźle ich wymęczyłam. Skończyliśmy ćwiczenia późnym wieczorem, była już 19:00.
- To do zobaczenia jutro, Julie. Będzie dobrze. - Powiedzieli chórem chłopcy i rozeszli się do domów. Myślałam, że zostałam sama w sali, dlatego ubierałam płaszcz i podśpiewywałam sobie pod nosem. Prawie podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam za sobą niski, męski głos.
- Możemy porozmawiać? To naprawdę ważne.
- Wzywał mnie Pan. - Powiedziałam nieśmiało i spojrzałam na niego. Nie wyglądał na człowieka o złym nastroju, dlatego trochę się rozluźniłam.
- Tak, posłuchaj Julie. Najpóźniej jutro chłopcy muszą pokazać się z tym nowym singlem. Dacie radę? Simon na was liczy. Ja również. - Z jednej strony mi ulżyło, bałam się, że zostałam wezwana, bo coś źle zrobiłam. Z drugiej jednak byłam nadal trochę przerażona. Przecież za mało ćwiczyliśmy! Nie byliśmy gotowi na występy, na pewno nie z "Moments".
- Ale, panie dyrektorze... Myślę, że to zły pomysł. Chłopcy nie opanowali jeszcze idealnie tej piosenki. - Odparłam i spuściłam wzrok. Wolałam jego reakcji nie podziwiać. John zawsze był nerwowy.
- Nie interesuje mnie twoje zdanie, jeśli mam być szczery. Jutro o 12:00 chcę widzieć śpiewających chłopaków przede mną. Żegnam, Julie. - Mruknął i zajął się papierami. Całkowicie mnie olał. Zaskoczona i oburzona wyszłam z pomieszczenia i pobiegłam do windy.
Otworzyłam drzwi i wściekła wpadłam do sali prób. Zayn i Louis prawie spadli z krzeseł, Niall spojrzał na mnie cały wypłoszony, a Harry'ego nigdzie nie widziałam.
- Dziewczyno, chcesz żebym padł na zawał? - Warknął Malik i złapał się za głowę. Zignorowałam go i natychmiast usiadłam przy pianinie.
- Nie mamy czasu na głupie rozmowy. Jutro występujecie przed Johnem, Simonem i resztą zarządu. Macie zaśpiewać "Moments", a dobrze wiecie, że średnio nam to wszystko idzie. Niech ktoś znajdzie Styles'a i go tu przyprowadzi, będę wdzięczna. - Mruknęłam poirytowana, co wywołało niemały szok u 4/5 One Direction. Z początku wszyscy siedzieli i tępo się na mnie patrzyli, dopiero po chwili Nialler ruszył tyłek i pomaszerował na korytarz.
Reszta nadal gapiła się na mnie jakbym nie wiem co zrobiła.
- No co, do cholery? Ruszać tyłki i się rozśpiewujemy. - Wstali posłusznie, a ja zaczęłam grać znaną im już dobrze melodię. Po paru minutach ćwiczeń do sali wpadli blondas i Harry. Oboje dołączyli do reszty i przez dobre pół godziny ćwiczyliśmy ich skale.
- Do, re, mi, re, do, re, mi, re, do... Dobrze, koniec! Przechodzimy do singla, mamy mało czasu. - Powiedziałam i zagrałam wstęp do "Moments", lecz Liam nie wszedł na swoją solówkę. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, a ten powiedział.
- Julie, nie dało się go przekonać? Przecież my ledwo co umiemy. Wszyscy się wściekną. - Pokręciłam wolno głową, w zupełności się z nim zgadzałam. Jeśli wystąpimy jutro przed nimi to się skompromitujemy.
- Powiedział, że nie interesuje go to, co mam w tym temacie do powiedzenia. Przykro mi chłopcy, ale chyba spędzimy to dzisiaj większość dnia... Jeśli źle wypadniemy, to z pewnością mnie wyleją. A ja chciałabym mieć stałe źródło dochodu. - Uuśmiechnęli się do mnie i wzięli kartki z tekstami.
- Liam, wchodzisz. - Powiedziałam i powtórnie zagrałam początek singla. Tym razem Payne idealnie zaczął. Uśmiechnęłam się szeroko i grałam dalej, wsłuchując się w słowa, które zapisane zostały przez genialnego Ed'a Sheeran'a.
Zatopiłam się w muzyce, lecz kiedy zaczęło się sol0 Harry'ego bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do głębi jego niesamowitej barwy głosu. Po chwili dołączyła do niego reszta zespołu i razem o dziwo ładnie zaśpiewali. Byłam z nich dumna, naprawdę się starali. Banan sam cisnął mi się na twarz.
Naprawdę nieźle ich wymęczyłam. Skończyliśmy ćwiczenia późnym wieczorem, była już 19:00.
- To do zobaczenia jutro, Julie. Będzie dobrze. - Powiedzieli chórem chłopcy i rozeszli się do domów. Myślałam, że zostałam sama w sali, dlatego ubierałam płaszcz i podśpiewywałam sobie pod nosem. Prawie podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam za sobą niski, męski głos.
- Możemy porozmawiać? To naprawdę ważne.
________
Wieeeeem, króciutki, ale jestem na imprezie, hahahah.
Trochę już wypiłam i nie mam siły pisać dalej. Przepraszam, jeśli coś jest bez sensu. XD
Niedługo dodam ciąg dalszy, obiecuję.
A teraz... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ♥